![]()
¦roda, 18 maja 2022
![]() |
![]() |
| ![]() MaÅ‚y Tybet w Nepalu Tsewang nie umiera z gÅ‚odu Autor: Natalia Bloch, Maciej Wojtkowiak Na podÅ‚odze wije siÄ™ w konwulsjach zakrwawiona tybetaÅ„ska dziewczynka w stroju więźniarki. Przed chwilÄ… kopaÅ‚ jÄ… i przypalaÅ‚ papierosami chiÅ„ski Å›ledczy. Za chwilÄ™ jÄ… zastrzeli. Tym razem nie ma powodów do strachu – choć takie rzeczy dziejÄ… siÄ™ w Tybecie naprawdÄ™ – ta dziewczynka mieszka w Nepalu, w obozie uchodźców Tashi Palkhiel, i gra w przedstawieniu przygotowanym przez uczniów tybetaÅ„skiej szkoÅ‚y podstawowej.
Samten walczy z Michaelem Jacksonem DzieciÄ™ce wystÄ™py wymyÅ›liÅ‚ Samten Nyima. – UrodziÅ‚em siÄ™ w Tybecie, ale go nie pamiÄ™tam – opowiada, popijajÄ…c tybetaÅ„skÄ… sÅ‚onÄ… herbatÄ™ z masÅ‚em, smakiem do zÅ‚udzenia przypominajÄ…cÄ… bulion. – Gdy miaÅ‚em dwa lata, rodziców zabili ChiÅ„czycy. JacyÅ› ludzie przemycili mnie przez granicÄ™ do Indii. Czy to nie zabawna historia? – uÅ›miecha siÄ™ smutno. – UciekÅ‚em z Tybetu, nie potrafiÄ…c jeszcze dobrze chodzić. Jak wiele innych osieroconych tybetaÅ„skich dzieci, trafiÅ‚ do TybetaÅ„skiej Wioski DzieciÄ™cej (TCV – Tibetan Children’s Village), jednej z osad, w których żyjÄ… i uczÄ… siÄ™ mali TybetaÅ„czycy. Ambitny i wytrwaÅ‚y, przed terminem ukoÅ„czyÅ‚ TybetaÅ„ski Instytut Sztuk Scenicznych (TIPA – Tibetan Institute of Performing Arts) w Dharamsali – indyjskiej siedzibie Dalajlamy. Gdy jako 21-latek przyjechaÅ‚ do obozu Tashi Palkhiel, by podjąć pracÄ™ nauczyciela muzyki, w szkole nie byÅ‚o ani jednego instrumentu, a jedyne, co dzieci potrafiÅ‚y zaÅ›piewać, to hymny narodowe Tybetu i Nepalu. Teraz niemal każdego dnia po lekcjach biegnÄ… do Community Hall – miejsca zgromadzeÅ„ obozowej spoÅ‚ecznoÅ›ci – by ćwiczyć tradycyjne tybetaÅ„skie taÅ„ce; chÅ‚opcy w szortach i nepalskich podróbkach adidasów, dziewczynki w dżinsach i „japonkach”. Samten jest wymagajÄ…cy. – Nie tak – poucza zirytowany chÅ‚opców grajÄ…cych role chiÅ„skich oprawców. – Kopcie ich mocniej! WÅ‚aÅ›nie tak! I demonstruje. MaÅ‚y „tybetaÅ„ski wiÄ™zieÅ„” przysiada siÄ™ do mnie w przerwie i szepcze na ucho: – Jeszcze kilka takich prób, a bÄ™dÄ™ caÅ‚y w siniakach. Ale i tak najgorzej jest podczas przedstawieÅ„, bo wtedy to już taaak kopiÄ…... To prawda, kopiÄ… tak, że starsi widzowie pÅ‚aczÄ…. Przedstawienia wystawiane sÄ… przed publicznoÅ›ciÄ… z innych obozów uchodźców. Na koniec dzieci zawsze zbierajÄ… drobne datki, za które później kupujÄ… instrumenty i tradycyjne stroje. Niektóre Samten sam projektuje (uczÄ… tego w TIPI-e). Pewnego razu przybiegÅ‚ do domu, w którym mieszkaÅ‚am, caÅ‚y przejÄ™ty i dumny, żeby pokazać mi chiÅ„ski mundur (rozmiar na 10-latka), który wÅ‚aÅ›nie odebraÅ‚ od obozowego krawca. Pod nos podsunÄ…Å‚ mi wyrwanÄ… z jakiegoÅ› numeru „Newsweeka” stronÄ™ ze zdjÄ™ciem defilady żoÅ‚nierzy Armii Ludowo-WyzwoleÅ„czej. – I co? Podobny? Samten wie, że jeżeli kiedykolwiek TybetaÅ„czycy wrócÄ… do wolnego Tybetu, nic już tam nie zastanÄ…. Klasztory zostaÅ‚y zburzone, mnisi zabici albo zamkniÄ™ci w wiÄ™zieniach, tradycyjne stroje wyparte przez chiÅ„skie mundurki, jÄ™zyk zastÄ…piony chiÅ„skim. – Wszystko bÄ™dziemy musieli przywieźć ze sobÄ…. Dlatego trzeba walczyć o kulturÄ™. Nie jest to Å‚atwe. Dzieci uchodźców tybetaÅ„skich, jak wszystkie dzieci, chÅ‚onÄ… to, co modne. W zeszytach od muzyki, obok tekstów tradycyjnych pieÅ›ni, nalepiaÅ‚y naklejki z MyszkÄ… Miki, ClaudiÄ… Schiffer i Michaelem Jacksonem. ZachwycajÄ… siÄ™ bohaterami filmów z indyjskiego Bollywood, a ich babcie krÄ™cÄ… mÅ‚ynkami modlitewnymi w rytm nepalskiego popu, odtwarzanego na okrÄ…gÅ‚o ze zdezelowanych magnetofonów. Alternatywna mÅ‚odzież nosi koszulki z Bobem Marley’em i nuci amerykaÅ„ski rock. Tashi opowiada reakcje chemiczne Trudno dziwić siÄ™ wÅ‚adzom szkoÅ‚y, że nie zakupiÅ‚y instrumentów na zajÄ™cia muzyki, skoro zestaw pomocy naukowych dla każdej z klas ogranicza siÄ™ do tablicy, kredy i wskaźnika. Tashi Kelsang, nieco starszy kolega Samtena, uczy przedmiotu zawierajÄ…cego elementy biologii, chemii i fizyki. – Pół biedy, gdy mamy lekcje o roÅ›linach – mówi. – Zabieram wtedy dzieciaki na łąkÄ™, pokazujÄ™ im listki, kwiaty i korzenie. Ale gdy dochodzimy do budowy komórki czy przebiegu reakcji chemicznych, jedyne, co mogÄ™ zrobić, to im to opowiedzieć. WiÄ™c opowiadam. I pytam: rozumiecie? A one kiwajÄ… gÅ‚owami, że tak. Ale, szczerze mówiÄ…c, nie jestem pewien. Bo, wiesz – dodaje. – WÅ‚aÅ›ciwie to nie uczÄ™ tych wszystkich przedmiotów – ja uczÄ™ wyobraźni. Gdy przed czterdziestoma kilkoma laty utworzono szkołę, lekcje odbywaÅ‚y siÄ™ w bambusowych chatach. DziÅ› na ich miejscu stoi barak kryty blachÄ… falistÄ…. Idea szkoÅ‚y o dumnym imieniu Å›wiÄ™tej góry Kaliash stanęła pod znakiem zapytania w roku 1972, kiedy to, na mocy postanowienia rzÄ…du nepalskiego, musiano usunąć z programu nauczania wszystkie przedmioty, nie mieszczÄ…ce siÄ™ w kanonie ustalonym przez ministerstwo edukacji, a jÄ™zyk nepalski staÅ‚ siÄ™ obowiÄ…zkowym jÄ™zykiem wykÅ‚adowym. Przez dziesięć lat szkołę ksztaÅ‚cÄ…cÄ… tybetaÅ„skie dzieci w obozie tybetaÅ„skich uchodźców trudno byÅ‚o nazwać tybetaÅ„skÄ…. Dopiero zmiana polityki oÅ›wiatowej w Nepalu umożliwiÅ‚a reaktywowanie dawnej szkoÅ‚y jako instytucji prywatnej. Elementem tej gry pozorów jest dziÅ› uiszczanie przez rodziców miesiÄ™cznej opÅ‚aty za edukacjÄ™ dzieci w wysokoÅ›ci 150 nepalskich rupii (nieco ponad 6 zÅ‚). ZarzÄ…d szkoÅ‚y otrzymuje finansowe wsparcie od zagranicznych organizacji charytatywnych. Wystarcza ono jedynie na pokrycie kosztów administracyjnych i wypÅ‚aty dla nauczycieli (Tashi twierdzi, że zarabia mniej niż stare Tybetanki sprzedajÄ…ce pamiÄ…tki turystom). Wszyscy bardzo siÄ™ starajÄ… – i nauczyciele, i dzieci. – Musimy „produkować” ludzi, którzy w przyszÅ‚oÅ›ci przydadzÄ… siÄ™ narodowi – deklaruje dyrektor szkoÅ‚y, Lobsang Phelgay. – Gdy odzyskamy wolność, Tybet bÄ™dzie potrzebowaÅ‚ lekarzy, inżynierów, urzÄ™dników... Dlatego dzieÅ„ szkolny rozpoczyna siÄ™ już o szóstej rano zajÄ™ciami z wychowania fizycznego. KoÅ„czy zaÅ› aż dziesięć godzin później. Wszystkie maluchy, w wieku od szeÅ›ciu do trzynastu lat, zasuwajÄ… na lekcje w obowiÄ…zkowych mundurkach i uczestniczÄ… w porannym apelu, odÅ›piewujÄ…c na baczność hymny Tybetu i Nepalu i modlÄ…c siÄ™ o „pomyÅ›lność dla wszystkich istot”. „Kaliash” realizuje program nauczania w oparciu o brytyjski model edukacji, dlatego wszystkie przedmioty powinny być wykÅ‚adane w tym wÅ‚aÅ›nie jÄ™zyku i z angielskich podrÄ™czników. Poza tym mali TybetaÅ„czycy uczÄ… siÄ™ obowiÄ…zkowo jeszcze jednego jÄ™zyka obcego – nepalskiego. – Wiesz, czemu Nepal jest tak biednym krajem? – pyta mnie rezolutny 10-latek. I natychmiast sam odpowiada. – Bo Nepalczycy nie majÄ… wyksztaÅ‚cenia. I żeby uÅ›wiadomić mi wagÄ™ problemu, tÅ‚umaczy: – Zobacz, taka Anglia czy Niemcy sÄ… bogate i ważne, bo dużo ludzi pokoÅ„czyÅ‚o tam szkoÅ‚y. Dlatego my, TybetaÅ„czycy, musimy siÄ™ uczyć. Tyle teorii i chÄ™ci. Podczas mojego pobytu w Tashi Palkhiel poranna gimnastyka nie odbywaÅ‚a siÄ™, bo zachorowaÅ‚ nauczyciel wychowania fizycznego, a braki w kadrze pedagogicznej uniemożliwiÅ‚y znalezienie jego zastÄ™pcy. DziÄ™ki pasji Samtena dzieci uczÄ… siÄ™ muzyki. Gdyby do obozu trafiÅ‚ na przykÅ‚ad nauczyciel plastyki, mali TybetaÅ„czycy mieliby zajÄ™cia z rysunku, a nie ze Å›piewu. Program nauczania jest bowiem dostosowany do aktualnego stanu kadry nauczycielskiej. Mundurki sÄ… kolejnÄ… bolÄ…czkÄ… szkoÅ‚y „Kaliash” – dzieci majÄ… to do siebie, że rosnÄ…. Mundurki – nie. No i angielski. Nauczyciel tego jÄ™zyka, mÅ‚ody Niemiec, wolontariusz, żali siÄ™: – MówiÄ…, że to angielska szkoÅ‚a, a te dzieci w ogóle nie znajÄ… angielskiego! – Po to tu przyjechaÅ‚eÅ›, żeby je uczyć – prowokujÄ™. – Ale one mylÄ… „on” z „ona”! CiÄ…gle im powtarzam: ja nie jestem Miss, ja jestem Sir! Z braku funduszy lektorami w tybetaÅ„skich szkoÅ‚ach sÄ… zwykle wolontariusze – ludzie o wielkiej chÄ™ci naprawiania Å›wiata, trwajÄ…cej jednak Å›rednio przez trzy miesiÄ…ce, i o minimalnym wyobrażeniu o lokalnej rzeczywistoÅ›ci. Nie sÄ… to profesjonalni nauczyciele, nie posiadajÄ… przygotowania pedagogicznego. – Jeżeli chcecie coÅ› powiedzieć, musicie podnieść rÄ™kÄ™ – mawiaÅ‚ niemiecki wolontariusz do trzydziestki rozwrzeszczanych, peÅ‚nych temperamentu tybetaÅ„skich 10-latków, którym obce sÄ… zasady europejskiej szkolnej musztry. Kendo prosi: kup ten gÅ‚upi wisiorek Gdy pytam dwie mÅ‚ode dziewczyny, trudniÄ…ce siÄ™ sprzedażą pamiÄ…tek, czy chciaÅ‚yby studiować, odpowiadajÄ… pytaniem: – A po co? Na uniwersytecie nie zarobimy pieniÄ™dzy, a potrzebujemy ich na utrzymanie. ZresztÄ… i tak nie dostaniemy lepszej pracy. Dzieciaki z obozu mogÄ… kontynuować naukÄ™ w szkole Å›redniej w Pokharze (oddalonej o kilka kilometrów od Tashi Palkhiel), a nastÄ™pnie w Kathmandu – stolicy Nepalu. Po skoÅ„czeniu nauki ich głównym źródÅ‚em zarobkowania staje siÄ™ zwykle handel drobnymi pamiÄ…tkami. ZresztÄ… wÅ‚adze szkoÅ‚y „Kaliash” same przyznajÄ…, że wÅ‚aÅ›ciwie zajmujÄ… siÄ™ „ksztaÅ‚ceniem” sprzedawców pamiÄ…tek. Teren oddany przez rzÄ…d nepalski pod obóz dla uchodźców jest niewielki, gÄ™sto usiany zabudowaniami. Nie ma nawet miejsca na zaÅ‚ożenie ogródka. Odpada zatem możliwość utrzymywania siÄ™ z uprawy ziemi. TybetaÅ„czycy w Nepalu nie majÄ… prawa do prowadzenia wÅ‚asnej dziaÅ‚alnoÅ›ci gospodarczej, a nepalscy pracodawcy niechÄ™tnie ich zatrudniajÄ…, bo wystarczajÄ…co dużo obywateli tego kraju jest bez pracy. Pozostaje im wiÄ™c handel koralikami. Do czasu. – Zdajemy sobie sprawÄ™, że w każdej chwili rzÄ…d Nepalu może zlikwidować tÄ™ formÄ™ dziaÅ‚alnoÅ›ci jako nielegalnÄ… – przyznaje byÅ‚y przedstawiciel Dalajlamy w Kathmandu, Tsering Wangchuk (jego biuro zlikwidowano na poczÄ…tku 2005 r.). Stragany sÄ… staÅ‚ym elementem obozowego krajobrazu. Ponieważ jest to teren podlegajÄ…cy rzÄ…dowi tybetaÅ„skiemu, handlujÄ…cy uchodźcy nie muszÄ… pÅ‚acić za te dwa metry kwadratowe, na których rozkÅ‚adajÄ… swoje towary. Tylko kto odwiedza Tashi Palkhiel? Raptem paru zabłąkanych turystów schodzÄ…cych z tras trekkingowych, którzy po wypiciu Coca-Coli pospiesznie Å‚adujÄ… siÄ™ do autobusu, bo zaledwie piÄ™tnaÅ›cie minut jazdy od obozu jest Pokhara z dziesiÄ…tkami tanich hoteli i tostami na Å›niadanie. Åšrednio raz na trzy dni kamienistÄ… drogÄ… wtacza siÄ™ bus z turystami spragnionymi wrażeÅ„ duchowo-kulturalnych, bo w obozie jest klasztor, a w Pokharze – jak na nepalskie MiÄ™dzyzdroje przystaÅ‚o – nie ma. TuryÅ›ci ci chÅ‚onÄ… swoje wrażenia przez kwadrans, po czym, stosujÄ…c siÄ™ do wskazówek wyczytanych w przewodniku Lonely Planet (strona 270), przemykajÄ… szybciutko koÅ‚o stoisk TybetaÅ„czyków, unikajÄ…c spojrzeÅ„ sprzedawców. Dlatego stragany w obozie prowadzÄ… głównie stare Tybetanki, które nie majÄ… już dość siÅ‚, by ruszać z pamiÄ…tkami w góry. Czasem w sezonie można odnieść wrażenie, że spoÅ‚eczność Tashi Palkhiel skÅ‚ada siÄ™ wyłącznie z osób pÅ‚ci żeÅ„skiej powyżej 60. roku życia i dzieci w wieku szkolnym. Na Lakeside (turystyczna dzielnica Pokhary) uchodźcy sprzedajÄ… pamiÄ…tki „z torby”. Dwie podstawowe zalety tego sposobu handlowania wyjaÅ›nia mi mÅ‚ody TybetaÅ„czyk o przezwisku John. – Nie musisz uiszczać opÅ‚at za lokal, a poza tym, jak ktoÅ› siÄ™ przyczepi, zawsze możesz udawać, że tylko spacerujesz, ot tak. Przyczepia siÄ™ głównie policja nepalska. Skompromitowana przez maoistów, z którymi sobie nie radzi, demonstruje swojÄ… wÅ‚adzÄ™ wobec uchodźców, co jakiÅ› czas „broniÄ…c turystów przed namolnymi nagabywaczami”. Niedawno, w ramach tej polityki, zabroniono TybetaÅ„czykom swobodnego poruszania siÄ™ po Lakeside, spychajÄ…c ich na niewielki obszar, gdzie wchodzÄ… sobie nawzajem w drogÄ™. Niejednokrotnie ich dzienny zarobek wynosi 50 nepalskich rupii (niespeÅ‚na 1 dolar). – Tylko nie bierz tych najlepszych butów – przypomina Kendo jej siostra znad zeszytu do geografii. Kendo ma 22 lata i już od dawna nie chodzi do szkoÅ‚y – musiaÅ‚a przerwać naukÄ™, gdy zachorowaÅ‚a jej matka. Jutro o Å›wicie Kendo rusza w góry z wielkÄ… torbÄ… pamiÄ…tek. Fuka na siostrÄ™. Wie przecież, że najlepszych butów – podróbek adidasów – nie można brać na trasy trekkingowe. MogÄ… zamoknąć, zniszczyć siÄ™. Pójdzie w sandaÅ‚ach. Teraz w górach zimno. TuryÅ›ci majÄ… polary, puchowe kurtki. Ale poradzi sobie – jak zawsze. Ile tam zostanie? – TydzieÅ„, może dwa. Zależy, jak pójdzie interes. Główna zaleta handlowania na szlakach to mniejsza konkurencja. Ale musi gdzieÅ› spać, a Nepalczycy z górskich wiosek biorÄ… za nocleg Å›rednio po 2 dolary. No i jeszcze opÅ‚aty. Ile? – Trudno powiedzieć. Zależy, ile zechcÄ… przekupni policjanci. Gdy siostra Kendo skoÅ„czy szkołę, zapewne również ruszy w góry. MÅ‚ode dziewczyny majÄ… wiÄ™ksze szanse na sprzedanie turystom wisiorka czy bransoletki niż mężczyźni. UÅ›miechnÄ… siÄ™, zagadnÄ…. Ala sÄ… też bardziej narażone na seksistowskie zaczepki maÅ‚o subtelnych wÄ™drowców pÅ‚ci mÄ™skiej, których cieszy interpretowanie oferty sprzedaży w odniesieniu do dziewczyn, nie do pamiÄ…tek. ![]() ![]() |
![]() ![]() ![]() |
![]() |
Puls Swiata (C)2003 |