Raport: Tybet
Tybet od 1950 roku jest okupowany przez Chiny. Znawcy prawa międzynarodowego są zgodni, że przed tą datą na Dachu Świata istniało niepodległe państwo. Państwo, które w chwili utraty suwerenności dopiero wychodziło z okresu wieloletniej izolacji.
Pewnej marcowej nocy 1959 roku XIV Dalajlama Tenzin Gjaco – uważany za duchowego i politycznego przywódcę Tybetańczyków – zamienił habit mnicha na mundur żołnierski i futrzaną czapę, przewiesił przez plecy karabin i zdjął okulary. Tak przebrany, w asyście członków rządu i pod eskortą wojowniczych Khampów ze wschodniego Tybetu, opuścił zajęty przez komunistyczne Chiny kraj, by na uchodźstwie, jako wolny człowiek, reprezentować swój naród i generować międzynarodowe poparcie dla tzw. sprawy tybetańskiej.
Współczesny pogląd Tybetańczyków na własną tożsamość oparty jest na tradycji kulturowo-religijnej,do których obok języka i etnogenezy należy także religia buddyjska, a w niej nie tylko wierność Dalajlamie, ale również zjawisko kultywowania przestrzeni pod postacią świętych i historycznych miejsc wraz z pielgrzymowaniem do nich, a także przywiązanie do własnej narodowo-religijnej historii.
Obecny XIV Dalajlama Tybetu Tenzin Gjaco powiedział kiedyś, że to, co spotkało jego ojczyznę i naród ze strony Chińskiej Republiki Ludowej to swego rodzaju kara za prowadzoną niegdyś politykę izolacji. Dzisiaj Tybet paradoksalnie otwiera się przed Zachodem maksymalnie, oferując mu całą swoją kulturę, z tym, co jego zdaniem najcenniejsze – naukami Buddy.
Po 1959 roku, kiedy Dalajlama zmuszony był opuścić Tybet i rozpocząć życie na uchodźstwie zainteresowanie tym państwem wzrosło. Od ponad 40 lat przywódca narodu tybetańskiego jeździ po całym świecie próbując zainteresować opinię publiczna losem Tybetu. Niestety ciągle mało skutecznie.
ChRL była pierwszym państwem – stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ – który został potępiony za łamanie praw człowieka przez jeden z organów tej organizacji – Podkomisję do spraw Praw Człowieka w 1989 roku. Było to związane z masakrą studentów przez chińskie wojsko na Placu Tiananmen w czerwcu 1989 roku.
O wiele większe znaczenie ze względu na ich polityczny wymiar mają jednak rezolucje Komisji Praw Człowieka ONZ dotyczące sytuacji praw człowieka w różnych częściach świata. W latach dziewięćdziesiątych systematycznie zgłaszano projekty rezolucji na temat łamania praw człowieka w ChRL. Jednakże działania dyplomatyczne, a także proceduralne zabiegi prowadzone przez Pekin za każdym razem, z wyjątkiem 1995 roku, blokowały podjęcie dyskusji i głosowanie nad rezolucją.
Most na Wschód: Białoruś
W polskich mediach, a co za tym idzie również w tzw. przeciętnej świadomości, Białoruś prezentuje się jako kraj zacofany, o upadającej, etatystycznej gospodarce, biednym społeczeństwie, zapuszczonych kołchozach i autokratycznej władzy. Z gazet i telewizji wyłania się obraz pustych sklepowych półek i narzekających, ciemiężonych przez Łukaszenkę obywateli. Do tego znikający tajemniczo opozycjoniści, odradzające się mocarstwo KGB, gniewne pomruki białoruskiego prezydenta wobec sąsiadów wygłaszane na wojskowych i świątecznych paradach. To jednak tylko jedno oblicze naszego 10-milionowego sąsiada.
Federacja Rosyjska oraz Republika Białorusi do niedawna uchodziły za jedyny przykład częściowo udanej integracji na gruzach byłego Związku Radzieckiego. Przyczyn takiego swoistego stosunku między 148 milionową Rosją a 10-milionową Białorusią było wiele. Rozpad imperium był dla większości jego mieszkańców szokiem, szczególnie mocno odczuwanym przez Rosjan, wychowanych przez wiele wieków carskiego panowania w tradycji „wielkoruskiej”, którą później od czasów Stalina podjęły również władze sowieckie. Jednakże także dla wielu nierosyjskich narodowości b. ZSRR, szczególnie dla tych o niezbyt głęboko rozwiniętej własnej świadomości narodowej, powstanie niezależnych państw było stanem co najmniej kuriozalnym.
Niepodległa i demokratyczna Białoruś jest dla Polski tak samo ważna jak Ukraina, choć tę potrzebę rzadziej artykułują przywódcy polityczni. Sprzyjanie kształtowaniu się białoruskiej państwowości zorientowanej na Zachód, z solidnym systemem demokratycznym i poszanowaniem dla praw człowieka było jedną z zasad polityki zagranicznej Polski wobec Białorusi po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych w 1992 r. Czy polska polityka przyniosła oczekiwane rezultaty? Czy powinniśmy ją oceniać tylko po rezultatach?
Fahrenheit 9.11
W lipcu b.r., na ekrany polskich kin (już kilka tygodni po światowej premierze), weszło głośne dokumentalne dzieło, nagrodzone Złotą Palmą w Cannes – „Fahrenheit 9.11” Michaela Moore’a. Moore, niegdysiejszy laureat Oscara za „Zabawy z bronią”, tym razem wyraziście, jednoznacznie negatywnie, podsumowuje życiową drogę oraz kadencję prezydencką George’a W. Busha. To dzieło z czytelną tezą. A takich, świadomi odbiorcy dzieł sztuki, zwykli po prostu nie lubić... Jak to się dzieje, że w tym przypadku, zarówno wytrawna krytyka, jak i „zwykła publiczność” – choć nie tak znowu do końca jednoznaczna w ocenach – sympatyzuje jednak z Moorem?
Murale z Derry
Murale są wizytówką takich miast Irlandii Północnej jak Belfast czy Derry, przez zwolenników Korony Brytyjskiej nazywanego Londonderry. Być może przypisanie tym malowidłom znaczenia reprezentacyjnego jest głównie zasługą mediów, niemniej kryją w sobie coś jeszcze. Oprócz tła do reportażu, dokumentu czy też innej sztuki dziennikarskiej służą przede wszystkim ludzkiej pamięci. Symboliczne obrazy przechowują historię danych miejsc, odżegnując się od prostych
analiz i jednoznacznych interpretacji.
Stambuł
Bulwar Atatürka w Stambule. W permanentnym korku na długości całej ulicy musi stać kilka tysięcy samochodów. Głównie zachodnie marki, widok w niczym nie przypomina obrazów poobijanych gratów, które można było oglądać jeszcze kilkanaście lat temu. Temperament pozostał, najważniejszą częścią samochodu jest klakson. Światła są umowne, wlewający się na przejściach dla pieszych tłum wymusza hamowanie. Jezdnią, pod prąd, idzie kilkunastoletni chłopak, ciągnący za sobą towarową rikszę niewiele różniącą się od tych ze zdjęć z początków XX wieku. Wchodzi na chodnik kilka metrów od policjanta, który lustruje ulicę nieprzeniknionym wzrokiem.
Ateny 2004
Ledwo ochłonęliśmy po emocjonujących i obfitujących w niespodziewane rezultaty finałach Mistrzostw Europy w piłce nożnej, a już w połowie sierpnia rozpocznie się kolejna, jeszcze bardziej prestiżowa impreza sportowa – XXV Letnie Igrzyska Olimpijskie w Atenach. Dla Polaków Olimpiada powinna okazać się dużo ciekawszym wydarzeniem. O ile bowiem do absencji polskich piłkarzy na EURO już dawno zdążyliśmy się przyzwyczaić, to w olimpijskich zmaganiach tradycyjnie weźmie udział liczna ekipa naszych reprezentantów, która, na co liczymy, powinna przywieźć przyzwoitą liczbę medali, najlepiej złotego koloru. Jak zwykle przy takich okazjach nie brak spekulacji dotyczących medalowych szans Polaków w poszczególnych dyscyplinach, zawsze jednak należy wtedy pamiętać, iż sport jest nieprzewidywalnym. Liczymy jednak na to, że nasi główni faworyci nie zawiodą, a pozostali reprezentanci sprawią przynajmniej kilka medalowych niespodzianek.
|